Kulisy Republiki.pl

Tekst pierwotnie opublikowany czasopiśmie online: „Webmaster”, listopad 1999.

Republika.pl – młodsza siostra Onet.pl –  jest pierwszym w polskim Internecie portalem społecznościowym, to znaczy mającym za zadanie skupienie właścicieli amatorskich, darmowych stron WWW wokół przedsięwzięć animujących oraz integrujących ich sieciową aktywność.

Tzw. „communities” – wspólnoty, społeczności znane są w Internecie od dawna. Nie sposób wymienić wszystkich tego typu miejsc, do najbardziej znanych należą Geocities (obecnie własność Yahoo! – http://www.geocities.com/), Tripod (http://www.tripod.com/) oraz Angelfire (http://www.angelfire.com) – obydwa działające „w orbicie” Lycos, Xoom (http://www.xoom.com/), theglobe.com (http://www.theglobe.com/).

Udostępnianie darmowych kont pocztowych i kont WWW to szeroko wykorzystywana, sprawdzona i pewna metoda popularyzacji serwisów sieciowych i samo wskazanie ich adresów w Polsce i na świecie zajęłoby pewnie cały numer „Webmastera”. Jednak „dawanie” każdemu chętnemu odrobiny miejsca w sieci to zaledwie pierwszy krok. Co prawda w ten sposób tworzą się centra, ale one skupiają niezorganizowaną, bezkształtną masę anonimowych użytkowników; ci niemal „po omacku” szukają kontaktu z innymi internautami, a ich samych w tej masie też znaleźć niezwykle trudno. Wspólnoty są sposobem na zorganizowanie owej dynamicznej, lecz chaotycznej masy internetowych monad.

Główną funkcją portali społecznościowych jest przede wszystkim porządkowanie tysięcy amatorskich stron poprzez ujęcie ich w systematyczny katalog. Niezwykle istotnymi aspektami działalności portali wspólnotowych jest dostarczenie użytkownikom kolekcji rozmaitych narzędzi i aplikacji pomagających im nawiązywać wzajemne kontakty, tworzyć więzy oparte na wspólnych zainteresowaniach, wyzwalać wielostronne interakcje pomiędzy internautami, wreszcie budować przekonanie, że wszyscy są budowniczymi, współtwórcami portalu. Dzięki dopisaniu witryny do katalogu tematycznego (jest to pierwszy, elementarny krok na drodze do internetowej społeczności) użytkownik nie tylko gwarantuje swoim stronom większą oglądalność, ale umożliwia sobie i innym „nawzajem się przyjrzeć”, zorientować się, jak wiele osób dzieli z nim podobne zainteresowania. Następnym krokiem jest nawiązanie kontaktu – temu służą przede wszystkim czat, książki gości oraz forum. Dzięki naturalnemu procesowi krystalizacji „ról społecznych” na czoło wychodzą liderzy, którzy na siebie przejmują od administratorów portalu część zadań związanych z aranżowaniem ak­tywności internautów. Rodzące się wspólnoty, skupione wokół podzielanych zainteresowań wchodzą z kolei w związki i interakcje z innymi wspólnotami. Polem wzajemnych odniesień może być np. porównywanie popularności określonych grup. Popularność oczywiście przekłada  się prosto na liczbę członków danej grupy, liczbę odwiedzin stron, czas spędzony przez innych internautów na stronach wspólnotowych. Widać zatem wyraźnie, że tworzenie portalu społecznościowego to nie tylko problem natury technologicznej, ale także socjologicznej i psychologicznej (o tym zresztą pozwolę sobie jeszcze napisać dalej). Zarysowany model rozwoju wspólnoty układa się w proces, który można przedstawić schematyczne (rys. obok).

Widać, że tworzenie społeczności nie może być rezultatem prostego aktu woli fundatorów portalu, ani tym bardziej zabiegiem równoznacznym z podejmowaniem decyzji admi­nistracyjnych (w sensie administrowania ośrodkiem WWW). Rozwinięte formy uczestniczenia w życiu internetowym wymagają czasu, są rezultatem stopniowego poznawania przez użytkowników możliwości portali społecznościowych, istotną rolę pełni w tym procesie wzrost ich liczebności oraz stopień wewnętrznego samo­organizowania się uczestników.

Na pierwszy rzut oka portale tego typu mogą wydawać się czymś w rodzaju bezinteresownej, dobroczynnej misji  organizatorów i założycieli. Jednak nie ma co ukrywać, że głównym celem istnienia tego typu internetowych centrów jest uzyskanie korzyści wynikających z budowania więzi z portalem macierzystym, tworzenia swego rodzaju poczucia „lojalności” i przywiązania do miejsca w sieci. Drugim celem, wcale niebłahym, jest zysk płynący z reklam umieszczanych na stronach WWW. Portale społecznościowe są miejscami często odwiedzanymi i „klikogennymi” (służą m. in. temu: wymiana bannerów,  webringi, książki gości, albumy multimedialne), a ponadto doskonale nadającymi się do personalizacji oferty reklamowej. Zarówno katalog, jak też inne usługi społecznościowe (czat, forum, sieciowe aplikacje typu organizer) umożliwiają precyzyjne określenie zainteresowań użytkowników, ich preferencji dotyczących tematyki poszukiwanych i odwiedzanych stron, co jest bezcenną informacją w przypadku kierowania reklam do określonych grup odbiorców.  Z drugiej strony także użytkownikom dostarcza się możliwości zarobienia poprzez uczestnictwo w aukcjach oraz poprzez dołączanie prywatnych stron do akcji bannerowej sklepów internetowych. W ten sposób użytkownicy uczestniczą w zyskach sklepu internetowego. Niektórzy z internautów zapoznali się już zresztą z tym rodzajem sieciowej aktywności i wydawać się może, że portal nikomu tu nie jest potrzebny. Jednak wartością dodaną, jaką w tym punkcie oferują portale jest ich popularność, uporządkowanie treści prywatnych witryn (katalogi tematyczne), zwiększony w ich obrębie ruch sieciowy oraz pomoc w nawiązywaniu kontaktu między użytkownikiem a sklepami internetowymi. Za tym idzie rękojmia rzetelności umowy między internautą a sklepem.

Portale społecznościowe, istniejąc zazwyczaj obok macierzystych, większych portali informacyjnych, nie wypełniają roli startowego punktu do poszukiwania informacji w Internecie. Zasadniczym ich przeznaczeniem jest najdalej idąca pomoc w zakładaniu konta pocztowego oraz konta WWW, w tworzeniu stron WWW oraz w ich późniejszym modyfikowaniu. Dlatego też zdecydowana większość posiada w swojej ofercie narzędzia, które pomagają każdemu nowicjuszowi stworzyć swoją pierwszą stronę WWW. Są to narzędzia zawierające funkcje bardzo podobne do popularnych edytorów pracujących w trybie WYSIWYG. Niektóre z nich pracują on-line (mają wtedy postać kreatorów lub appletów Javy osadzanych w oknie przeglądarki internetowej), natomiast inne to aplikacje, które użytkownik pobiera na swój domowy komputer i może pracować z nimi po odłączeniu komputera od sieci. Przykładem takiego edytora jest Trellix oferowany członkom Tripoda – potężne (ok. 13 MB) narzędzie, które swoimi możliwościami edycyjnymi, łatwością i komfortem pracy można porównywać z aplikacjami typu Net Object Fusion. Istotną cechą wyróżniającą edytory „portalowe” jest ich pełna integracja z portalem. Umożliwiają one mianowicie tworzenie i przesyłanie stron oraz powiązanej z nimi grafiki wyłącznie między zarejestrowanym użytkownikiem a serwerami portalu. Jeśli jest to edytor pracujący  off-line, wtedy wewnętrzny format, w jakim zapisywane są rezultaty pracy, jest konwertowany do postaci kodu HTML dopiero w fazie przesyłania na serwer.

Obok edytorów portale społecznościowe oferują bogate biblioteki szablonów stron WWW, kolekcje grafik, narzędzia FTP, oraz biblioteki oprogramowania. Często można znaleźć dział „wkładek” (np. liczniki stron, szablony formularzy, księgi gości) itp. Istotnym instrumentem jest dział pomocy, zawierający obszerne przewodniki i poradniki, listy najczęściej zadawanych pytań. zbiory trików i „tipsów”.

Jako przedsięwzięcie medialne portale społecznościowe sytuują się, jak przypuszczam, gdzieś pomiędzy tradycyjnie pojmowanym medium masowym a nowym rodzajem medium, jakim jest portal internetowy. Za wyróżnik środków komunikowania masowego przyjmuje się ich liczebność (np. wielka liczba jednostkowych kopii komunikatu docierającego do odbiorców), systematyczność, regularność, periodyczność i powtarzalność nadawania oraz masowość odbioru, gdzie stosunkowo niewielka liczba nadawców przekazuje treści do wielkiej liczby odbiorców. Nadawca w „tradycyjnym” medium masowym to zazwyczaj nie jedna osoba, lecz profesjonalnie przygotowany zespół fachowców różnych specjalności, których zadaniem jest dostarczenie treści w regularnych odstępach czasu. Znaczenie przekazu w znacznej mierze zależy od kontekstu „wielkiej syntagmy”, czyli tego, co jest cyklem, ramówką (radio, telewizja), układem strony, formułą edytorską (prasa), strukturą site’u (portal).

W portalach znajdziemy wiele cech wspólnych z tradycyjnymi mediami, jednak tym co wyróżnia portale społecznościowe, jest ich daleko posunięta inter­aktywność. Media masowe zakładają jednokierunkowość przekazu: treści są „popychane” w kierunku odbiorcy przy wy­korzystaniu dobrze zdefiniowanych, łatwo rozpoznawalnych kanałów. Choć możliwe do zaistnienia relacje między nadawcą a odbiorcą opierają się na znacznej intensywności (nieustanne zabieganie o oglądalność, wysoki nakład itp.), to repertuar sytuacji inter­akcyjnych jest w istocie dość ubogi. Na tle oferowanych przez nadawcę treści ujawnia się charakterystyczna bierność masowego odbiorcy: najpowszechniejszą postacią jego aktywności jest wybór „kupić – nie kupić”, „włączyć – nie włączyć”. Interaktywność portalu społecznościowego opiera się na stałym kontakcie  z użytkownikami za pomocą poczty elektronicznej. Ale nawet ten model dialogu (poza może sprawnością komunikacji) nie jest niczym przełomowym. W portalach, a zwłaszcza portalach społecznościowych niemal każda akcja „nadawców” (twórców portalu) programuje „reakcję” (internautów – członków wspólnoty). W praktyce oznacza to, że jeśli redaktorzy (bo tak chyba trzeba nazwać autorów portalu) prezentują programy do pobrania oraz ich recenzje, to równolegle z tym pojawia się możliwość proponowania przez członków wspólnoty własnych bibliotek programów, clipartów, możliwość uczestniczenia w konkursie na recenzję programu itp. Nowe jest to, że aktywny użytkownik otrzymuje narzędzia pozwalające nawiązać kontakt z innymi użyt­kownikami. Tymi narzędziami są książki gości, fora, czaty. Dla niektórych sporą atrakcją jest przywilej administrowania tego rodzaju aplikacjami umieszczanymi na stronach prywatnych. Także akcje handlowe w portalu nie są jednokierunkowe, gdyż użytkownik nie tylko uczestniczy w e-handlu jako kupujący, ale ma możliwość uzyskiwania dochodów wynika­jących ze współpracy ze sklepem internetowym. Jednym słowem internauta to nie konsument, lecz konsument produkujący – prosument.

Jak ten ogólny opis ma się do Republiki.pl? W świetle tego co napisałem wyżej, wydaje się jasne,  dlaczego portal społecznościowy Onetu został nazwany „Republiką”. Metafora ma  wywoływać skojarzenia raczej socjologiczne niż polityczne. Republika – zatem „rzecz wspólna”. Republika.pl jest społecznością bardzo młodą, „na dorobku”, aczkolwiek posiadającą wspaniałe wiano w postaci ogromnej liczby kont „friko” założonych wcześniej w Onet.pl.

Gdyby odnosić etap rozwoju, na którym znajduje się Republika.pl, do przedstawionego wyżej schematu, to republikanie znajdują się w przeważającej części w fazie drugiej – „rozglądania wokół siebie i rozpoznawania się wśród innych”. Dotychczasowi użytkownicy, aby korzystać z usług oferowanych przez Onet.pl i Republikę.pl, muszą dokonać ponownej rejestracji, nowi natomiast automatycznie po zadeklarowaniu woli posiadania konta WWW stają się republikanami. Pierwsza usługa społecznościowa już działa i rozwija się – jest to katalog. Cechą wyróżniającą katalog Republiki.pl jest jego otwarta struktura – republikanie oprócz możliwości dopisania się do wybranej gałęzi katalogu mogą proponować własne kategorie. Jednak procedura tworzenia nowej kategorii nie jest automatyczna, gdyż w ten sposób katalog szybko straciłby walor przejrzystego układu treści. Propozycja oprócz oczywistego wymogu merytorycznej i logicznej poprawności (nie zostanie zaakceptowana np. kategoria „samochody” w gałęzi „życie publiczne / religia”) musi posiadać walor „popularności”. O pojawieniu się nowej kategorii w katalogu decyduje społeczny „uzus” – im więcej chętnych do przyłączenia się do nowej kategorii, tym szybciej pojawi się ona w katalogu. O popularność propozycji musi zadbać sam republikanin – od jego osobistych starań i zabiegów może zależeć liczba przyłączających się innych użytkowników.

Republika.pl prowadzi stały konkurs na najlepszą stronę. W dziale „Podium”  można głosować na jedną z pięciu nominowanych co dwa tygodnie stron. Oczywiście „bierne prawo głosowania” posiadają wyłącznie właściciele stron wpisanych już do katalogu, gdyż konkurs poza zabawą, ma spełniać rolę promocyjną dla katalogu. Dzięki konkursowi „Podium” oraz akcji „Odkryte w katalogu” republikanie mają sposobność zapoznać się z wybranymi tematami udostępnionych w katalogu stron. Jest już inicjatywą opiekunów portalu, że pośród stron nominowanych do ścisłego finału konkursu (ale nigdy to nie dotyczy wszystkich nominacji) zawsze można znaleźć pewną dominantę tematyczną, co jest wobec gości Republiki.pl dodatkowym przesłaniem informującym o możliwościach konsolidowania się wokół wspólnych motywów i zainteresowań.

Zgodnie z zarysowanym wcześniej modelem portalu społecznościowego Republika.pl wyposażana będzie we wszystkie niezbędne narzędzia. Trudność, jaka temu procesowi towarzyszy nie ma uwarunkowań technologicznych, lecz przede wszystkim kulturowe. Z naszego rozpoznania potrzeb republikanów oraz ich internetowych umiejętności wynika kalendarz wdrażania takich aplikacji jak album multimedialny, organizer, forum, czat, edytor tworzenia stron WWW. W tym miejscu mogę jedynie zasygnalizować, ze większość z tych usług pojawi się w stosownym momencie.

Dla niżej podpisanego praca przy tworzeniu Republiki.pl jest fascynującym przeżyciem i wyzwaniem. Oto pojawiają się zupełnie nowe dylematy, nieznane twórcom pojedynczych stron prywatnych czy nawet witryn korporacyjnych. Ciągły kontakt i dialog z internautami uczy pokory i ćwiczy wyobraźnię. Trzeba nauczyć się rozpoznawać „horyzont oczekiwań” masowego, często bardzo słabo przygotowanego do uczestnictwa w Internecie użytkownika i w żadnym razie ani nie ograniczać oferty, ani nie przesadzać z ambicjami. To co najbardziej w tym wypadku jest potrzebne – to cierpliwość i tolerancja, a w żadnym razie mentorstwo. Uwagę tę adresuję zwłaszcza do fachowców webmasteringu, którzy z wyżyn swego profesjonalizmu często pouczają nowicjuszy, stosując przy tym metodę złośliwości i ironii. Jako twórcy Republiki.pl nie jesteśmy jej „rządem” – raczej stróżami, dyskretnie dbającymi o porządek. Właściwymi gospodarzami są republikanie, gdyż u samych podstaw Republiki.pl leży idea samorządności.

W sensie technologicznym praca na rozwojem Republiki.pl jest także przygodą niebanalną. Od tej strony patrząc, Republika.pl jest częścią wielkiej maszynerii Onet.pl i bez wdawania się w szczegóły mogę napisać, że jest to system (mnie humanistę) nieco przerażający, ale w swoim wymiarze także ekscytujący. Jest to zespół informatyków, grafików, dziennikarzy, wielu innych specjalistów różnych dziedzin. Amatorowi domowego „webmajstrowania”, od początku do końca panującemu nad swoim dziełem, czasami doskwiera niemożność wpływania na ostateczny kształt witryny, ale w tak dużym przedsięwzięciu podział funkcji musi być ściśle przestrzegany. Republika.pl to dzieło zbiorowe – nie tylko nas – administratorów, ale także wszystkich internautów, którzy zechcą do Republiki.pl przystąpić.

PS  Powyższy tekst nie mógłby powstać bez wydatnej pomocy Krzysztofa Kudłacika – kierownika działu darmowych kont „friko” Onet.pl.

Scroll to Top